• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

kathleene

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
31 01 02 03 04 05 06
07 08 09 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 01 02 03 04

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Linki

  • Myself
    • Zniekształcone myśli moje...

Archiwum

  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004

Najnowsze wpisy, strona 37

< 1 2 ... 36 37 38 39 40 ... 76 77 >

Cry his name...

Rzeczy, które sprawiają, że płaczę…

 

bezsilność

brak Ciebie, poczucie, że zapomniałeś

kłótnia wypominająca wszystkie wady

wywody dotyczące szkoły…

przykrość, zgnojenie, okrutne zrównanie z ziemią

gdy się napompuję negatywnymi emocjami i w końcu nawet bzdura sprawia ze wybucham

niegdyś sam uśmiech bądź jakakolwiek mina mojej miłości

samotność

moment, w którym ktoś patrząc mi prosto w oczy mówi „zawiodłem się na tobie…”

gdy siedzę sobie spokojnie a tu nagle jakiś utwór, zapach, który przypomina mi dawne chwile

gdy za dużo myślę… najczęściej o śmierci

gdy śni mi się coś złego…bardzo często budzę się wtedy z płaczem i popłakuję tak sobie dobre kilkadziesiąt minut…

jesienna deprecha… ryczę wtedy prawie bez przerwy…

uczucie bycia niepotrzebnym

 

Ze wzruszenia…szczęścia może…

 

gdy widzę uśmiech starszej osoby, szczególnie wdzięczności

ludzie żebrający na ulicy… a jak jeszcze dany żebrak uśmiechnie się, gdy rzucę mu parę groszy… a już najgorzej gdy żebrak ten ma piękne oczy…

scena z Króla Lwa, w której Samba podchodzi do Mufasy i woła „tato…”

Scena z Titanica, gdy Leo zamarznięty znika w głębi oceanu… (niektórych śmieszy motyw z wąsikami lodowymi)

Scena z „Charlie i fabryka czekolady”, gdy tenże chłopiec biegnie ze złotym biletem do domu

Gdy ktoś dostaje coś, na co ciężko zapracował i zasłużył… i jego radość przeogromna

Gdy śpiewa… Paweł… najczęściej na koncertach, na których panuje mrok i chwytający za serce klimat…to sytuacja, której nie potrafię sobie wytłumaczyć w żaden racjonalny sposób

samo słowo „samotność”…

szczerość, która nie boli a krzepi

gdy widzę czyjeś łzy… no nie mogę się opanować wówczas

 

21 listopada 2005   Komentarze (3)

Żądze

Pragnęłam kiedyś być pewną siebie

W głębi serca niezniszczalną

Tą, która pod wiatr ciągle goni

Zahartowaną, życiową istotą

Pełną wigoru, namiętności i żądzy

I stałam się nią…

Pewność zgubną niestety była…

Zaciągnęła przed krzywiznę prawdą lśniącą

Pokalała oczy i wszystkie morale…

Poszarpała, przygniotła, zbezcześciła strzępy

cicho chwiejące się między żebrami…

tak bardzo zraniła…

A teraz, niby wzmocniona, lecz słaba

Niezdecydowana, bojaźliwa…

Skażona…

Chciałabym być tak niewinna, tak czysta, by zauroczyć

Twą duszę słodyczą wypełnioną…

By mieć jeszcze choć trochę niebolesnych wspomnień

By szydercze uśmiechy zniknęły sprzed oczu

A okrutny obmacujący wzrok nie kalał już tak bardzo…

Chciałabym umieć płakać tak jak kiedyś…

Chciałabym potrafić, być tą iskrą nieznaczącą nic wśród blasku porannego…

Chciałabym być kimś, niż tylko kroplą czasu…

 

Chciałabym znów posiadać tyle siły, by móc Ci powiedzieć…

 

 

 

Chcę Cię kochać…

 

 

 

20 listopada 2005   Dodaj komentarz

We don't need no education...

Uczyć się… wciąż tylko uczyć, zakuwać, ryć… kiedy ja nie daję rady… znów odzywa się we mnie ta parszywa beznadzieja, która swoją drogą nigdy nie ucichła… „Ucz się!” „uczę się…” dniami a najwięcej nocami… siedzę, wkuwam cały czas to samo…bo niby najważniejsze… a potem obrywam gałami po innych rzeczach, na które przecież czasu nie miałam, bo „to samo” wszystko przykryło. Ale nie… ja się nie uczę! Szlajam się przecież tylko po barach, koncertach, wycieczkach… Na koncercie byłam raz- długi weekend, w barze może dwa… tez na tasiemca… wycieczki, dwie szkolne, przecież bez tego to już bym całkiem oszalała… a oni tego zrozumieć nie mogą, że nie żyję, gdy siedzę cały czas w jednym miejscu… Przecież nadmiar czasu sprawia, że go marnujemy… a jego szybkie zwężanie jest najlepsza mobilizacją… Teraz znów siedzę w chacie do piątku… chorodup ze mnie jak to mówi Radonis… Przecież ja mam mnóstwo czasu! Mogę nadrobić wszystko! Ale jak…z tak beznadziejnym samopoczuciem… I znów robię z siebie ofiarę… Wychodzi na to, że całe moje życie to jedna wielka ofiara! Sratatata… Niby szkoła na którymś tam miejscu a dobro, miłość, drugi człowiek- najważniejsze. Tylko jak? Buda niestety nie pozwala na takie „rarytasy”, gdyby tak zająć się tylko nią… totalny egoizm murowany. Bo przecież uczymy się dla siebie, dla lepszych studiów, dla wspaniałej pracy, dla NASZYCH obrzydliwie rozrastających się majątków. Pogoń za wysoka średnią to tylko młodsza siostra pogoni za kasą… Dlaczego nie gonimy za doświadczeniem w tym pozytywnym, tego słowa znaczeniu, za przyjaźnią, za pomocą drugiemu człowiekowi? Pewnie dlatego, że z tego pieniędzy nie będzie…

Wracając… krąg się zamyka… kucie-za mało snu-zmęczenie- nie jestem w stanie się uczyć- wrzeszczą na mnie, dobijają- drażliwość- wyładowanie jej na kimś, kto jest „pod ręką”, kłótnie- dół- zaległości- nadrobić je trzeba- kucie- za mało snu-…

Dziwne, że buda jest aż tak znacząca, czasem najważniejsza…ale jest… bo to w końcu młodzieńcza plaga… Więc lepiej lać na szkołę czy na wartości istotne w naszym życiu? (biorąc pod uwagę to, że nie jest się omnibusem i wiedza wchodzi nie łatwo) …pogodzić to wszystko… najlepiej… Dobra… kończ waćpana tę płytką notę, którą pewnie niewiele zrozumie tak jakbym tego chciała…narx! jak to się mówi…

 

16 listopada 2005   Komentarze (3)

Killing Dżagieł.../ Doris

Nie jestem chłopcem

ani dziewczynką

Jestem dziecko śmieć!

Nikt mnie tu nie lubi.

Patrzycie tylko na mnie

Swoimi wytrzeszczonymi oczyma

Wy pieprzone boże krówki!

15 listopada 2005   Dodaj komentarz

wątpliwości...

Ach Bartuś...nie dawno... 2 miesiące temu.. Właśnie to mnie boli, że w tak krótkim przeciągu czasu, kotłuje się we mnie tyle emocji, które sprawiają że zastaniawiam się czy to, że tak pędzimy w życiu, nie zaważy potem na naszym istnieniu... czy lepiej, że się zmieniam i powracam, czy wolałabym wreszcie coś stabilnego... czy nie ranię innych, traktujac ich mimo woli jako bolesną wyrwę w czasie...która kiedyś tam sobie była moim zauroczeniem...ale okazała się być inna, niż moje oczekiewania, więc została tam gdzieś z tyłu, zapomniana i niechciana...

01 listopada 2005   Komentarze (4)
< 1 2 ... 36 37 38 39 40 ... 76 77 >
Kathleene | Blogi