Bez tytułu
a niech to...! ;( JESTEM NIKIM PLUJCIE NA MNIE mać!
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
30 | 31 | 01 | 02 | 03 | 04 | 05 |
06 | 07 | 08 | 09 | 10 | 11 | 12 |
13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 |
20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 |
27 | 28 | 01 | 02 | 03 | 04 | 05 |
a niech to...! ;( JESTEM NIKIM PLUJCIE NA MNIE mać!
Huragan w domu...
należałoby się schronić w jakimś bezpiecznym miejscu...w jakimś cichym kącie skulić się i go przeczekać...
a nie latać dookoła niego, kusić go, aż w końcu sam cię dopadnie...
Wiersze często przez krytyków przemilczane
znajduję jak poziomki
całuję jak ranę...
Właśnie coś zrozumiałam…a właściwie nie zrozumiałam tylko ktoś mi to powiedział:
„Gdy płaczesz z powodu śmierci kogoś, miej świadomość, że płaczesz nad samym sobą, to nie ma nic wspólnego z Nim, tym, który był do tej pory, on jest teraz po drugiej stronie, Jego ten płacz nie dotyczy, Twoja rozpacz jest nie tyle egoistyczna co Twoja własna i subiektywna, bo to Tobie go brakuje, Ty tęsknisz i Ty chciałabyś by znowu był tutaj, on może być tam szczęśliwszy, dużo bardziej niż wśród ludzi a to Tobie jest źle że Cię opuścił… Nie powinniśmy bać się śmierci, dopóki żyjemy, jej nie ma, w chwili gdy kończy się życie, nie myślimy już o tym, nawet nie jesteśmy go świadomi więc to taka szczelna granica, której nie należy zamazywać jakkolwiek w swoim umyśle…
Należy żyć dalej i kochać tych, którzy są, przytulać się do nich i dać im tyle ciepła ile nie zdążyło się dać Jemu, to uczucie nie wygasa więc podaruj je komuś innemu póki jeszcze jest…
A gdy wstaniesz z kolan i będziesz żyć dalej być może usłyszysz jak i Tobie gra na gitarze…”
…każdy szept, szelest kurzu opadającego na błyszczący papier
stękanie wysłużonych już konstrukcji budynku, tykanie zegara
świst powietrza próbującego dostać się przez nieszczelne drzwi
odgłos odginających się sprężyn pod materacem, dzwonki w uszach
szum przejeżdżających samochodów, stukot gałęzi uderzających o okno
szemrane rozmowy w pokoju obok, huki, trzaski,
nawet ciche skrobanie owadzich nóg po suficie…
wszystko sprawia, że marznę od dreszczy
bezlitośnie przechodzących po skórze ze strachu
niczym wielkie ludzkie mrowisko…
cisza nigdy nie istnieje…
(a do tego koszmarnie boję się ciemności…)