Philosophia...
Właśnie coś zrozumiałam…a właściwie nie zrozumiałam tylko ktoś mi to powiedział:
„Gdy płaczesz z powodu śmierci kogoś, miej świadomość, że płaczesz nad samym sobą, to nie ma nic wspólnego z Nim, tym, który był do tej pory, on jest teraz po drugiej stronie, Jego ten płacz nie dotyczy, Twoja rozpacz jest nie tyle egoistyczna co Twoja własna i subiektywna, bo to Tobie go brakuje, Ty tęsknisz i Ty chciałabyś by znowu był tutaj, on może być tam szczęśliwszy, dużo bardziej niż wśród ludzi a to Tobie jest źle że Cię opuścił… Nie powinniśmy bać się śmierci, dopóki żyjemy, jej nie ma, w chwili gdy kończy się życie, nie myślimy już o tym, nawet nie jesteśmy go świadomi więc to taka szczelna granica, której nie należy zamazywać jakkolwiek w swoim umyśle…
Należy żyć dalej i kochać tych, którzy są, przytulać się do nich i dać im tyle ciepła ile nie zdążyło się dać Jemu, to uczucie nie wygasa więc podaruj je komuś innemu póki jeszcze jest…
A gdy wstaniesz z kolan i będziesz żyć dalej być może usłyszysz jak i Tobie gra na gitarze…”