Bez tytułu
Lubię się zderzać z literatura… aczkolwiek ona chyba nie zawsze lubi zderzenia ze mna…
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
28 | 29 | 30 | 31 | 01 | 02 | 03 |
04 | 05 | 06 | 07 | 08 | 09 | 10 |
11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 |
18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 |
25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 01 |
Lubię się zderzać z literatura… aczkolwiek ona chyba nie zawsze lubi zderzenia ze mna…
naprawdę miłosć jest lekiem na całe zło?
ja… jestem jeszcze dzieckiem
zachwycam się
biegam
mam mnóstwo siniaków od szaleństw po łakach
żyję w beztrosce...
czuję co to szczęscie
i chcę zawsze je tak czuć
cieszę się chwila
patrzę jaka piękna jest przyroda
jak pachnie
jaka jest zielona
wsłuchuję się w naturę
tyle sił w niej drzemie…
wyciagam ręce w górę
tańczę z wiatrem
żyję cała soba
słońce dodaje mi sił
bratnia dusza harmonii
jest mi dobrze.
chcę zaginąć.
Płaczliwa noc z głosnym na ustach pytaniem… „po cholerę żyjesz, skoro tylko ranisz?!”
Uciekam spod nóg podłogi...
Usiadzie przy swym doktorskim biurku, wezmie okulary i pół godziny będzie wgapiać się kartkę udając, że czyta i co najlepsze, że rozumie i potrafi rozszyfrować lekarskie pismo inne niż swoje…swojego zreszta też nie potrafi, bo ile można wyczytać z poziomych linii miejscami przecinanych kropkami badz uskokami pióra w górę czy w dół… Jeszcze raz popuka po głowie, posłucha bicia serca, przepisze jakies leki majace na celu nie tyle wyleczenie co wkręcenie pacjentowi, że pomóc mu powinny… Naskrobie może jakies zwolnionko a jak dobrze pójdzie to da kilka zakazów na przyszłosć… „Nie rób, nie badz, nie patrz…” I co z tego… skoro ja wiem, że to wszystko to jedna wielka bujda a na moja chorobę racjonalnego sposobu nie ma…
…lecisz w dół, ktos leci szybciej, łapie się Twojego rękawa i spadacie razem w jeszcze większym tempie...
…smutny proces zapominania… ja nie chcę!