Bez tytułu
…każdy szept, szelest kurzu opadającego na błyszczący papier
stękanie wysłużonych już konstrukcji budynku, tykanie zegara
świst powietrza próbującego dostać się przez nieszczelne drzwi
odgłos odginających się sprężyn pod materacem, dzwonki w uszach
szum przejeżdżających samochodów, stukot gałęzi uderzających o okno
szemrane rozmowy w pokoju obok, huki, trzaski,
nawet ciche skrobanie owadzich nóg po suficie…
wszystko sprawia, że marznę od dreszczy
bezlitośnie przechodzących po skórze ze strachu
niczym wielkie ludzkie mrowisko…
cisza nigdy nie istnieje…
(a do tego koszmarnie boję się ciemności…)