-Gdzie byłas? -Umierałam z niepokoju...
Cos dziwnego dziać się zaczyna…ale co? Jakas grypa…udawała, że jej nie ma, spryciara… wylazła w najlepszym dla niej momencie… od dwóch dni chodzę jak zbita z tropu jakby przez… niewidzialna, gumowa piłkę… a to nic niedobrego, gdy dopiero po przejsciu kilkuset sporych kroków ta droga, stwierdzam, że jest zła… Może nie tyle zła co po prostu błędna…a co się robi z błędami, by nie przykrywać ich nowymi? Naprawia się? Nadrabia, porzuca, zgniata? Cokolwiek… nie potrafię…
Jakos…ciężko tak… się pisze, się żyje, się mysli…