• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

kathleene

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
28 01 02 03 04 05 06
07 08 09 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 31 01 02 03

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004

Archiwum 11 marca 2005

...symbolem Twym nienasycona w odmętach...

Doszłam do wniosku…właściwie to nie doszłam, ale uświadomiłam go sobie… Cały czas miałam nadzieję, że będzie inaczej, że jednak się uda… zapomnieć. Już nawet Go zignorowałam, niestety dzisiaj się okazało, że tylko zachowaniem…, bo w sercu dalej gnieździ się ta mała iskierka, która skrzyła się intensywnie przez cały ten czas… Tęsknię… ale nie za tym co mi robił, nie za tymi wszystkimi nieprzyjemnościami, które mi sprawił… po prostu tęsknię za Nim… Mało tego… (..usiadłam w fotelu, zastanowiłam się chwilę…) ja go nadal kocham. ( to uderzenie w sercu, ten jeden mocniejszy skurcz…)  Nadal… choć teraz to coś innego… już nie staram się niczego naprawiać bo wiem, że naprawić się nie da… tak jak potłuczoną filiżankę… można skleić, ale i tak się rozleci… można zacząć wszystko od nowa… ale jaka jest szansa, że nie powtórzymy tego samego błędu? Szansa nikła… Mówiłeś to kilka razy, ale ja chciałam trwać, chciałam wierzyć, że wszystko może się zmienić, może być dobrze… ba… wolałam nawet cierpieć i płakać przez Ciebie, ważne, że powodem była niepewność… Muszę przecierpieć, wiem to… jeszcze więcej przyjaciół i rozmów z nimi, czasem tylko po to, by załatać ból i pustkę… nie odwlekę tego, muszę przetrwać po prostu, musi boleć, bo tak trzeba, bo mam to zapisane w życiorysie i nie uniknę nieszczęścia… a gdy jestem zajęta bezsensowną rozrywką, styk z rzeczywistością bardziej oszołamia… jak nagły  blask przeszywa mózg…

Wierzyłam w Ciebie, wierzyłam Tobie, wiara mnie trzymała przy poczuciu szczęścia… wiara mnie uwięziła. Usprawiedliwiałam Cię… cały czas wszystko po to, by być blisko Ciebie… nie ważne czy skłócona czy przygnębiona, czy w jakikolwiek sposób zalęknięta przez Ciebie… istotna była obecność! Trwanie… Dlatego teraz jestem nawet spokojna wiedząc, że jesteś kilka ścian ode mnie… piętro wyżej czy niżej… świadomość, że jesteś tak blisko wpływa na mnie kojąco… Dlatego teraz…gdy usiadłam w fotelu… to dlatego poczułam tą pustkę… ta odległość… nie jestem w stanie Cię poczuć… wtedy przynajmniej wiedziałam, że jeśli tylko zechcę mogę Cię spotkać, minąć na korytarzu… a później odwrócić się i nużąco pociągnąć swój zaklęty wzrok za Tobą, ciepłe spojrzenie… bo lubię na Ciebie patrzeć, sam widok przyprawia mnie o dreszcze, daje poczucie radości. Kiedy tylko mogę spojrzeć… A teraz… pozostała mi tylko myśl. A może aż myśl…bo jest przesłodka, rozgrzewa mnie od wewnątrz, trzyma mnie w nadziei, którą czasem wydaje się straciłam… A myślę o Tobie codziennie… no ba… mogę na palcach policzyć chwile, kiedy nie ogarniasz mojego umysłu, jest ich tak niewiele… „jest między nami wiele ciszy… i bardzo mało słów… słów więcej boję się usłyszeć…”. Zostawiłeś mnie, okłamałeś i upokorzyłeś… jak to możliwe, że nie widząc najmniejszego światełka szansy, dalej kocham, dalej wierzę i mam nadzieję… tęsknię… suche łzy toczą się spod moich źrenic… spływają po policzku, żłobiąc skazę… już tyle czasu… a jeszcze nie stałam się pękniętą skałą…

 

11 marca 2005   Dodaj komentarz
Kathleene | Blogi