Pierwszy stopień szaleństwa
Rzucić to wszystko, schłopieć,
otoczyć się lasem, czerpać wodę z jeziora,
odejsć od tysiaca zużytych słów,
przez które sens wylatuje jak przez dziurawe rzeszoto,
wyszukać miejsce dziewicze o urzekajacych porankach,
zamknać się w białej celi, odnalezć siebie
albo zgubić siebie skazujac się być może
na godziny obezwładniajacej klasztornej acedii.
Tożsamosć? Kpij sobie z tego.
Patrzac wstecz, wspominajac swoje przeswiadczenia i przypadki,
powiedz sam - jak tu można mówić o tożsamosci.
J. Hartwig
Dodaj komentarz