buda sruda dupuda
...zabierzcie ode mnie tę budę...
powoli, stopniowo, poprostu... nie wyrabiam...
zostawiam to, by nadrobić tamto, a jeszcze następnym mi się obrywa...
wrzeszczą na mnie, pretensje mają, nie rozumieją, ze tak mi nie pomagają, dołączają tylko do grona tych, których pasją jest ględzenie i znęcanie się nad biednymi uczniami...w każdym razie ciągłe marudzeniei powtarzanie tego, co już dawno wiem, sprawia tylko, że zrobię coś zupełnie odwrotnego, niż dany człek ględzący oczekuje...cóż..wolę dusić swoje problema i nie zawsze pragnę, by ktoś wyciągał je na wierzch... jak mi pomóc? na pewno nie wytykając mojej beznadziejności, bo po co tyle gadać? czyny...czyny są mi potrzebne... ale pewno człeki ględzące i tak źle zinterpretują te słowa (dopytujac sie potem jak więc nalezy je rozumieć...) i jeszcze większymi ględzeniami mnie obdarzą... niech darują lepiej... wtedy nie pomoże, nie zaszkodzi...
Dodaj komentarz